Do podróży przygotowywaliśmy się dość długo... Właściwie muszę przyznać, że początkowo trasa miała biec całkowicie inacej. Całkowicie, bo na północ. Skandynawia była od dawna jednym z moich marzeń i razem z moją ukochaną (Magda) postanowiliśmy tam pojechać. Los jednak chciał,żeby plany się zmieniły.
Otóż oboje interesujemy się kuglarstwem... Ja może trochę więcej, systematycznie żongluję, interesuję się światkiem kuglarzy, jedżę na imprezy. Jedną z największych na świecie, a największą w Europie imprezą okołokuglarską jest European Juggling Convention, od ponad 30 lat organizowana co roku w różnych miastach Europy. W 2009 konwencja miała się odbyć w Vittorii, stolicy Kraju Baskijskiego. Bardzo nas to zainteresowało, tym bardziej, że byłem już w 2008 roku w Karlsruhe w Niemczech na takim zlocie i wiem jak wspaniała to jest impreza (o której będę pisał później).
Tak czy inaczej w ciągu kilku minut postanowiliśmy zrobić sobie podróż do Hiszpanii i z powrotem. Z racji tego, że nigdy wcześniej nie jeździliśmy autostopem poza Polską, zdecydowaliśmy się na przelot samolotem do Hiszpanii, by nie spóźnić się na EJC.
Bilety kupiliśmy kilka miesięcy przed wylotem. Za dwa bilety Wrocław - Girona w jedną stronę zapłaciliśmy 378zł ze wszystkimi opłatami (prócz ubezpieczenia. Po co mi ubezpieczenie, skoro jeśli mielibyśmy się rozbić, to pewnie nie skorzystałbym z odszkodowania :D ). Poza biletami zaopatrzyliśmy się w namiot, plecaki, kilka potrzebnych gadżetów, jak gary do gotowania, kuchenkę przenośną etc.
27 czerwca wsiedliśmy do pociągu relacji Lublin Wrocław. Podróż rozpoczęliśmy z naszymi koleżankami (Anna i Joanna), z którymi mieliśmy się rozdzielić w Gironie i zobaczyć z powrotem na EJC...